Następnego Dnia
Xabier
" Ostatni tydzień był okropny
Pomyślałem, że mogłabyś się odezwać
Ale ty jesteś jak pod półką skalną... "
OneRepublic - Something I Need
Ok, telefon jest, portfel jest, kwiatek jest.
- Idź podbijać ten świat stary - zażartował Jorge i klepnął mnie w ramię popychając w stronę studia. - Powodzenia.
Uśmiechnąłem się pod nosem i ruszyłem na przód. Minąłem wejście i kilka dzieciaków stojących przy jakiejś gablotce.
- Hej, Fran - zagadnąłem do brunetki - widziałaś...
- Cami?? - spytała dziewczyna z małym uśmiechem - w sali muzycznej. Myślę, że raczej nie spodziewa się ciebie, więc chyba zrobisz jej niespodziankę.
- Skąd ty...
- Powodzenia!
Popchnęła mnie do głównego korytarza zanosząc się śmiechem. Muszę z nią o tym później pogadać. Tak, na pewno. Nagle usłyszałem. Ją.
Małe Rzeczy, które czynisz...
Im bardziej się zbliżałem, tym wyraźniej słyszałem wymawiane przez nią słowa.
Które Dzielimy, ja i ty były Prawdziwe, wierzę
Jesteś ślepa, byliśmy cudem...
Otworzyłem lekkie drzwi. Stała tam. Piękna zresztą jak zawsze. Uśmiechnąłem się i wsłuchałem się w jej piękny głos, który oplatał te wszystkie słowa i nadawał najpiękniejszy efekt na świecie.
Po prostu jeden dotyk, aby wszystkim czego potrzebuję
Podszedłem do niej i dołączyłem się do jej głosu.
Kochanie zadziwiasz mnie
Ciągle zwalasz mnie z nóg
I kto by kiedykolwiek odgadnął, że przetrwamy to wszystko
Powód dla którego wierzę, widzisz?
Ciągle mnie zadziwiasz
Ciągle mnie zadziwiasz
Dziewczyna spojrzała na mnie ze zdziwieniem w oczach. Ale wiedziałem, że jest szczęśliwa.
- Dokończyłaś ją?? - spytałem uśmiechając się lekko.
- Przepraszam jeśli jesteś zły - odpowiedziała dziewczyna odwracając ode mnie wzrok i zaczęła zbierać nuty.
- Nie no co ty - odpowiedziałem uśmiechając się pod nosem. - Dzięki.
Nic nie odpowiedziała.
- Cami, ja... - zacząłem i w tym samym czasie złapałem ją za rękę. Obróciła się w moją stronę i spojrzała mi w oczy. - Chciałem... emm..
- Przeprosić?? - spytała dziewczyna z lekkim uśmiechem.
- Emm... tak - dopowiedziałem wyciągając drugą rękę z małym kwiatkiem w jej stronę. - Posłuchaj... Ja... wiem, zachowywałem się jak debil i nadal nim jestem. Ale... jednak mam nadzieję, że wybaczysz temu idiocie i... no nie wiem... dać mu jeszcze jedną szansę??
Dziewczyna nic nie odpowiedziała. Jedynie uniosła lekko zauważalnie wargę, a potem przygryzła. Szybko nadal trzymając ją za rękę, uklęknąłem na kolana.
- Cami, będę klęczeć i błagać każdego dnia - powiedziałem uśmiechając się pod nosem. - Proszę...
- Przecież wiesz, że ci wybaczam. A zresztą nie mogę patrzeć, jak klęczysz na zimnej podłodze - oznajmiła i pociągnęła za rękę.
- Jeszcze nie mam zamiaru wstawać. Camillo... zostaniesz moją dziewczyną... tak oficjalnie ?? - spytałem uśmiechając się jak najładniej umiałem.
Cuando me voy me quieres seguir,
Cuando yo estoy tu te quieres ir...
Dame el motivo de tu temor,
Dame tu amor...
Tyle prawdy w tak świetnej piosence.
Dame el motivo de tu temor,
Dame tu amor.
Te słowa wmurowały mi się w pamięć, jak mur, oddzielając wszystko od tego, co się z nimi wiązało. Lu.
Oígo tu voz en el contestador,
Pero confundes mi corazón...
Kiedy tylko o niej pomyślę.... wszystko traciło sens. Liczyła się tylko ona....
Love is like a thunder
Porque tu amor me llena
Hurt me in your fire...
Patrzyłem na jej piękne oczy, a słowa piosenki, same wylatywały mi z ust. Była dla mnie jak paliwo... Napędzające mój silnik... Czyli jakby takie serce... Chyba.
Hey, tu y yo, tu y la melodia
Que me sintonia, nace una cancion...
Ostatnie pociągnięcie strun gitary. I ten piękny uśmiech mojej dziewczyny....
- Wiesz, jak się cieszę, że cię mam?? - spytałem uśmiechając się do Ludmiły.
- Raczej nie. Mógłbyś mi to zobrazować bardziej ?? - spytała dziewczyna uśmiechając się lekko.
Odstawiłem gitarę i wszedłem na ławkę na której siedzieliśmy i krzyknąłem na cały głos:
- Wiecie jak ja kocham Ludmiłę??!! Jak stąd do Włoch i nawet jeszcze dalej!! Kocham jak na mnie patrzy, kocham jak śpiewa i kocham jak....
- Fede proszę cię - powiedziała uśmiechając się miło, po czym weszła na ławkę i stanęła obok mnie. - Proszę cię, nie rób nam obciachu. - Dziewczyna rzuciła mi się na szyję.
- Jeden warunek. Dasz mi całusa.
- Takie warunki, to mogę ci codziennie spełniać.
Uśmiechnąłem się jeszcze krótko i dodałem cicho.
- Ja też kochanie...
- Idź podbijać ten świat stary - zażartował Jorge i klepnął mnie w ramię popychając w stronę studia. - Powodzenia.
Uśmiechnąłem się pod nosem i ruszyłem na przód. Minąłem wejście i kilka dzieciaków stojących przy jakiejś gablotce.
- Hej, Fran - zagadnąłem do brunetki - widziałaś...
- Cami?? - spytała dziewczyna z małym uśmiechem - w sali muzycznej. Myślę, że raczej nie spodziewa się ciebie, więc chyba zrobisz jej niespodziankę.
- Skąd ty...
- Powodzenia!
Popchnęła mnie do głównego korytarza zanosząc się śmiechem. Muszę z nią o tym później pogadać. Tak, na pewno. Nagle usłyszałem. Ją.
Małe Rzeczy, które czynisz...
Im bardziej się zbliżałem, tym wyraźniej słyszałem wymawiane przez nią słowa.
Które Dzielimy, ja i ty były Prawdziwe, wierzę
Jesteś ślepa, byliśmy cudem...
Otworzyłem lekkie drzwi. Stała tam. Piękna zresztą jak zawsze. Uśmiechnąłem się i wsłuchałem się w jej piękny głos, który oplatał te wszystkie słowa i nadawał najpiękniejszy efekt na świecie.
Po prostu jeden dotyk, aby wszystkim czego potrzebuję
Podszedłem do niej i dołączyłem się do jej głosu.
Kochanie zadziwiasz mnie
Ciągle zwalasz mnie z nóg
I kto by kiedykolwiek odgadnął, że przetrwamy to wszystko
Powód dla którego wierzę, widzisz?
Ciągle mnie zadziwiasz
Ciągle mnie zadziwiasz
Dziewczyna spojrzała na mnie ze zdziwieniem w oczach. Ale wiedziałem, że jest szczęśliwa.
- Dokończyłaś ją?? - spytałem uśmiechając się lekko.
- Przepraszam jeśli jesteś zły - odpowiedziała dziewczyna odwracając ode mnie wzrok i zaczęła zbierać nuty.
- Nie no co ty - odpowiedziałem uśmiechając się pod nosem. - Dzięki.
Nic nie odpowiedziała.
- Cami, ja... - zacząłem i w tym samym czasie złapałem ją za rękę. Obróciła się w moją stronę i spojrzała mi w oczy. - Chciałem... emm..
- Przeprosić?? - spytała dziewczyna z lekkim uśmiechem.
- Emm... tak - dopowiedziałem wyciągając drugą rękę z małym kwiatkiem w jej stronę. - Posłuchaj... Ja... wiem, zachowywałem się jak debil i nadal nim jestem. Ale... jednak mam nadzieję, że wybaczysz temu idiocie i... no nie wiem... dać mu jeszcze jedną szansę??
Dziewczyna nic nie odpowiedziała. Jedynie uniosła lekko zauważalnie wargę, a potem przygryzła. Szybko nadal trzymając ją za rękę, uklęknąłem na kolana.
- Cami, będę klęczeć i błagać każdego dnia - powiedziałem uśmiechając się pod nosem. - Proszę...
- Przecież wiesz, że ci wybaczam. A zresztą nie mogę patrzeć, jak klęczysz na zimnej podłodze - oznajmiła i pociągnęła za rękę.
- Jeszcze nie mam zamiaru wstawać. Camillo... zostaniesz moją dziewczyną... tak oficjalnie ?? - spytałem uśmiechając się jak najładniej umiałem.
***
Federico
" Detrás de la pared se esconde del amor "
Carlos Pena - Electrico
Cuando me voy me quieres seguir,
Cuando yo estoy tu te quieres ir...
Dame el motivo de tu temor,
Dame tu amor...
Tyle prawdy w tak świetnej piosence.
Dame el motivo de tu temor,
Dame tu amor.
Te słowa wmurowały mi się w pamięć, jak mur, oddzielając wszystko od tego, co się z nimi wiązało. Lu.
Oígo tu voz en el contestador,
Pero confundes mi corazón...
Kiedy tylko o niej pomyślę.... wszystko traciło sens. Liczyła się tylko ona....
Love is like a thunder
Porque tu amor me llena
Hurt me in your fire...
Patrzyłem na jej piękne oczy, a słowa piosenki, same wylatywały mi z ust. Była dla mnie jak paliwo... Napędzające mój silnik... Czyli jakby takie serce... Chyba.
Hey, tu y yo, tu y la melodia
Que me sintonia, nace una cancion...
Ostatnie pociągnięcie strun gitary. I ten piękny uśmiech mojej dziewczyny....
- Wiesz, jak się cieszę, że cię mam?? - spytałem uśmiechając się do Ludmiły.
- Raczej nie. Mógłbyś mi to zobrazować bardziej ?? - spytała dziewczyna uśmiechając się lekko.
Odstawiłem gitarę i wszedłem na ławkę na której siedzieliśmy i krzyknąłem na cały głos:
- Wiecie jak ja kocham Ludmiłę??!! Jak stąd do Włoch i nawet jeszcze dalej!! Kocham jak na mnie patrzy, kocham jak śpiewa i kocham jak....
- Fede proszę cię - powiedziała uśmiechając się miło, po czym weszła na ławkę i stanęła obok mnie. - Proszę cię, nie rób nam obciachu. - Dziewczyna rzuciła mi się na szyję.
- Jeden warunek. Dasz mi całusa.
- Takie warunki, to mogę ci codziennie spełniać.
Uśmiechnąłem się jeszcze krótko i dodałem cicho.
- Ja też kochanie...
***
Tak więc jestem...
Z kolejnym rozdziałem...
Mam nadzieję, że się spodobał....
Bo mnie nie....
To znaczy niezbyt....
Tiaa....
Następny rozdział będzie już niedługo...
W przyszłym tygodniu np. chyba
Dobra, to do zobaczenia ♥
Kocham was ♥
Kriena
Czytasz = Komentujesz ♥
To nic nie kosztuje, a daje wielką satysfakcję....
Świetny. Ciekawe czy Cami zgodzi się być dziewczyną Xabiera.
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejny!
Wspaniały rozdział doczekałam sie xD
OdpowiedzUsuńJak zawsze cudownie :)
Kocham :*
cuuudownyyy. Szkoda, że krótki, ale bd czekać na nexta :))
OdpowiedzUsuńPanna Martin
Krien, ja..
OdpowiedzUsuńPozwól, że się pokłonię, dobrze?
Boże, może i krótki rozdziała, ale przy romantycznych scenach to ty jesteś takim miszczuniem ;'D
Oddaj mi ta swoją wenę <3 : *
Takie alnhkadjbhjavd, c'nie? :3 *-*
Śliczny rozdział, Jezu *-*
Jezu, jak ja się jaram xD
Dobra, nie przynudzać..
PINKNA FEDEMIŁA, TO PEWNE *.*
Kobieto, talent, talent, talent <3
Ej.. HEHSZKY KRIENSZKY I GGIESZKY KRIENESZKY. ^^
coś mi bję, jak ty to mawiasz XD <3
Ale nam obu biję, kochanie ♥
Wpadłam, zostawiłam komentarz c: <3
Krienisko, proszę nexta <3
Ciao, xx. ♥
Ta głupia ;
~ Martyna .