I zostawiam umysł, by zgadywał
Czy ta miłość jest warta
Tych poświęceń z mojej strony..."
Tracy Chapman - For My Lover
Leon:
Już od kilku minut jeździłem motorze. To było coś, dzięki czemu mogłem się odstresować. Mogłem normalnie myśleć. O tym wszystkim. Violetta nie powinna była się wcinać w życie Federica. Przecież nie była jego matką. Nie mogła mu mówić, co ma robić. Przynajmniej ja tak uważałem. Ale jak ona się zaparła, to nie było odwrotu. Przecież nie mogłem jej nic wbić na siłę do głowy.
- Leon, schodź już! - zawołała dziewczyna stojąca przy zjeździe. - Muszę go przejrzeć!
Niechętnie zwolniłem i zjechałem do boksu.
- Lara, przecież wszystko jest dobrze - powiedziałem schodząc z motoru.
- Lepiej nie zapeszać - odpowiedziała dziewczyna chwytając klucz i odchylając obudowę motoru.
Nagle zadzwonił mi telefon. Rzuciłem się w stronę bluzy leżącej na stole i odebrałem go.
- Hej Violetta - powiedziałem od razu.
Zauważyłem, że Lara przestała na chwilę wkręcać jakieś śruby i zajęła się szukaniem kanistra z benzyną.
- Leon, gdzie ty jesteś? - spytała dziewczyna.
- Na torze.
- Przychodzisz jeszcze?
- Nie, raczej nie. Zajęć już nie mam. Ale później do ciebie przyjdę.
I rozłączyłem się. Lara przyglądała mi się z ciekawością, ale kiedy tylko odłożyłem telefon, dziewczyna odwróciła się i zaczęła lać paliwo.
- Dziewczyna? - spytała nie odrywając się od pracy.
- Nie ważne - odpowiedziałem chowając telefon do bluzy i podchodząc do motocyklu. - Wszystko z nim już dobrze?
- Aha. Tylko nie szarżuj tak ostro.
Spojrzałem na nią z wdzięcznością.
- Jesteś chyba najlepszą i najfajniejszą mechaniczką, jaką kiedykolwiek spotkałem - powiedziałem zdejmując motor z podnośnika.
- Cała przyjemność po mojej stronie - odpowiedziała dziewczyna uśmiechając się lekko i powracając do układania narzędzi. - I skoncentruj się, masz wtedy lepszy czas.
Założyłem kask, wsiadłem na motocykl i odpaliłem go. Wrzuciłem jedynkę i zacząłem jechać. Przerzuciłem na dwójkę, a potem na trójkę. Kochałem tę adrenalinę. Mogłem normalnie i świeżo pomyśleć. Moje myśli na chwilę zajęła Lara. Jak ona ładnie się uśmiechała.... Co ja gadam??
***
Lara:
Może i szukałam części i narzędzi, ale kątem oka spoglądałam na Leona. Był taki słodki.... Miał naprawdę wielki talent do motorów. Raz słyszałam jak śpiewał, a jego głos był po prostu... przepiękny.- Hej chłopaki - zawołałam do gości z serwisu. - Podajcie 10 nasadowy!
Jeden z nich podał mi klucz, a ja zajęłam się dokręcaniem obudowy drugiego crossa, ale oczywiście nie mogłam się na niczym skupić. Moje myśli cały czas powracały do Leona, a wzrok biegł w stronę toru. Odłożyłam klucz i oparłam się o stół. Przecież to nie miało sensu. Leon miał dziewczynę, był szczęśliwy, a ja byłam tylko jego przyjaciółką. Dlaczego zawsze muszę zakochiwać się w takich chłopakach?
***
Jorge:
Kiedy tylko doszliśmy do domu, Mig pobiegł do toalety i zamknął się od środka, a my zdziwieni poszliśmy do wspólnego pokoju. Mieliśmy tam wstawione dwa piętrowe łóżka i kilka szafek. Za to ściany były poobklejane różnymi plakatami, a na wieszanych szafkach leżało kilka płyt i deskorolki. Przy łóżkach stało kilka gitar, mikrofonów, elektryczną perkusję i keyboard.
Złapałem jedną gitarę i rzuciłem się na jedno z dolnych łóżek.
- Współczuję ci Xab - uśmiechnąłem się i patrzyłem jak przyjaciel wchodzi po drabince.
- Valdez - odpowiedział chłopak uśmiechając się pod nosem. - Się tylko odważysz. Za dużo czasu na koloniach w Polsce siedziałeś.
Fernando słysząc to, prawie zakrztusił się napojem który właśnie pił.
- Cóż, dzieciaki w Polsce są bardziej zabawni niż gdzie indziej - stwierdziłem, po czym przejechałem ręką po strunach gitary.
I nastała cisza. Jedynie Xabier kręcił się na łóżku które było nade mną, aż bałem się, że niedługo łóżko się zarwie.
- Stary, co ty się tak tam kręcisz? - wychyliłem lekko głowę.
- Sorry. Miałem się was zapytać. Macie już coś na przesłuchania? - spytał chłopak.
Fer pokiwał głową na boki.
- Ta ja coś mam, Beto mi to dał. - powiedziałem i zacząłem grać kilka akordów.
Złapałem jedną gitarę i rzuciłem się na jedno z dolnych łóżek.
- Współczuję ci Xab - uśmiechnąłem się i patrzyłem jak przyjaciel wchodzi po drabince.
- Valdez - odpowiedział chłopak uśmiechając się pod nosem. - Się tylko odważysz. Za dużo czasu na koloniach w Polsce siedziałeś.
Fernando słysząc to, prawie zakrztusił się napojem który właśnie pił.
- Cóż, dzieciaki w Polsce są bardziej zabawni niż gdzie indziej - stwierdziłem, po czym przejechałem ręką po strunach gitary.
I nastała cisza. Jedynie Xabier kręcił się na łóżku które było nade mną, aż bałem się, że niedługo łóżko się zarwie.
- Stary, co ty się tak tam kręcisz? - wychyliłem lekko głowę.
- Sorry. Miałem się was zapytać. Macie już coś na przesłuchania? - spytał chłopak.
Fer pokiwał głową na boki.
- Ta ja coś mam, Beto mi to dał. - powiedziałem i zacząłem grać kilka akordów.
Hablemos de una vez
Yo te veo pero tu no ves
En esta historia todo esta al reves
No me importa esta vez
Voy Por Ti , Voy..
Hablemos de una vez
Siempre cerca tuyo estare
Aunque no me veas mirame,
No me importa esta vez
Voy Por Ti
Voy Por Ti
Voy Por Ti
Voy Por Ti
Spojrzałem na gitarę i uśmiechnąłem się sam do siebie. Moje myśli pobiegły w stronę Franceski. Nagle drzwi otworzyły się i stanęła w nich sama dziewczyna. Otworzyłem szeroko oczy i gapiłem się w nią. Przetarłem oczy, po czym zamknąłem je i otworzyłem. Od razu w miejsce dziewczyny pojawił się Miguel, który wpatrywał się we mnie. Odłożyłem gitarę i wybiegłem z pokoju. Oparłem się o ścianę korytarza i myślałem. Zjechałem w dół i już siedziałem na podłodze. Schowałem twarz w dłoniach. To nie mogło być możliwe. Nie, ja nie mogłem być aż tak zakochany. To nie mogło się stać. Nie. Na pewno nie po tym co przeszedłem z ostatnią dziewczyną. Postanowiłem, że już więcej się nie zakocham. Ale ona... była inna. Nie mogłem stracić szansy na to, żeby być szczęśliwym. Musiałem coś wymyślić, żebyśmy byli razem.
***
Violetta:
Andres zaprowadził mnie na tor wyścigowy, gdzie trenował Leon. Nie mogłam przyzwyczaić się do jego nowej fryzury. Wyglądał kompletnie inaczej. Podeszliśmy do jednego z namiotów przy którym stała jakaś dziewczyna.
- Cześć Lara - zawołał od razu chłopak uśmiechając się od ucha do ucha.
Dziewczyna odwróciła się i posłała mu zabójcze spojrzenie, że z twarzy Andresa od razu spełzł uśmiech.
- To ty jesteś Violetta? - spytała dziewczyna z poważnym wyrazem twarzy.
Pokiwałam lekko głową i wolno do niej podeszłam.
- Leon dużo o tobie mówił. To długo jesteście razem?
Zdziwiłam się na to pytanie, ale odpowiedziałam:
- Nie, ale w tamtym roku ze sobą chodziliśmy. Ale... coś się zepsuło. To mogę tu na niego zaczekać?
Dziewczyna kiwnęła głową i wróciła do robienia czegoś przy motorach.
- Tylko niczego nie zepsuj - powiedziała nawet nie patrząc na mnie. - Leon zaraz powinien przyjść.
Stanęłam i czekałam na niego. Przy okazji zerkałam lekko w stronę dziewczyny. Patrzyłam jak chłopak skacze po rampach. Nagle zwolnił i zjechał do nas. Postawił motor i zdjął kask.
- Coś w tłumiku strzela - powiedział Leon do dziewczyny. - Jakbyś miała czas, to mogłabyś to sprawdzić?
Lara spojrzała na niego z taką czułością w oczach, ale po chwili przypomniała sobie o mnie i skinęła lekko głową w moją stronę. Leon odwrócił głowę i kiedy mnie zobaczył, uśmiechnął się od ucha do ucha.
- Nie mówiłaś, że przyjdziesz - powiedział podchodząc do mnie. - Właściwie to skąd wiedziałaś, gdzie jest tor?
Wskazałam głową na Andresa, który pomagał Larze i przynosił jej jakieś części. Uśmiech chłopaka jeszcze bardziej się powiększył kiedy to zobaczył.
- Przebiorę się i możemy iść, dobra? - powiedział szybko i musnął lekko mój policzek swoimi ustami po czym odszedł.
Uśmiechnęłam się i patrzyłam jak odchodzi. I to właśnie wtedy zobaczyłam napiętą twarz Lary wystającą spod motocykla. Ona musiała coś ukrywać.
- Coś w tłumiku strzela - powiedział Leon do dziewczyny. - Jakbyś miała czas, to mogłabyś to sprawdzić?
Lara spojrzała na niego z taką czułością w oczach, ale po chwili przypomniała sobie o mnie i skinęła lekko głową w moją stronę. Leon odwrócił głowę i kiedy mnie zobaczył, uśmiechnął się od ucha do ucha.
- Nie mówiłaś, że przyjdziesz - powiedział podchodząc do mnie. - Właściwie to skąd wiedziałaś, gdzie jest tor?
Wskazałam głową na Andresa, który pomagał Larze i przynosił jej jakieś części. Uśmiech chłopaka jeszcze bardziej się powiększył kiedy to zobaczył.
- Przebiorę się i możemy iść, dobra? - powiedział szybko i musnął lekko mój policzek swoimi ustami po czym odszedł.
Uśmiechnęłam się i patrzyłam jak odchodzi. I to właśnie wtedy zobaczyłam napiętą twarz Lary wystającą spod motocykla. Ona musiała coś ukrywać.
***
Federico:
Ostatnio coraz bardziej zbliżyłem się do Ludmiły. Wiedziałem, że kiedyś musiałem jej powiedzieć co do niej czuję. Ale na pewno nie teraz. Na razie musiałem dokończyć moją piosenkę dla niej. Było to naprawdę łatwe, może i ze względu na to, że prawie cały czas o niej myślałem i spędzałem z nią większość mojego czasu na rozmawianiu, śmianiu się i komponowaniu. Kiedy opowiadałem jej jak jest we Włoszech, stwierdziła, że w przyszłe wakacje musi tam pojechać. No i oczywiście bardzo się z tego cieszyłem, bo ją zobaczę. A jeżeli szczęście mi dopisze, będziemy już wtedy parą.
- Masz jeszcze jakieś zajęcia? - spytała nagle dziewczyna kiedy siedzieliśmy na ławce.
- Nie, chyba nie - odpowiedziałem spoglądając na zegarek. - A ty?
- Też nie - powiedziała dziewczyna patrząc na mnie z zainteresowaniem.
Próbowałem zebrać się w sobie i zaprosić ją gdzieś. Ale nie mogłem. Po prostu nie mogłem. Nie wiem dlaczego. Dobra, dam radę.
- Ładna dzisiaj pogoda, nie? - wypaliłem szybko.
Nawet nie pomyślałem co mówię. Spojrzałem na nią, ale ona chyba się nie zorientowała.
- Nawet nawet - odpowiedziała spoglądając na niebo. - Było ładniej.
Spojrzałem w górę i zauważyłem, że zaczyna padać. Wstałem i spojrzałem na dziewczynę.
- Może lepiej już idźmy, bo zaraz zmokniemy - powiedziałem i podałem jej rękę.
I właśnie wtedy jak na zawołanie zaczęło padać jak z cebra. Ludmiła ruszyła w stronę swojego domu. Kiedy wbiegła na trawę, potknęła się. Nie zastanawiając się dłużej, podbiegłem do niej i złapałem ją w ostatniej chwili. Staliśmy pod jakimiś drzewami, więc prawie żadna kropla na nas nie spadła. Trzymałem ją w ramionach i patrzyłem jej w oczy. Kiedy się uśmiechnąłem, ona zrobiła to samo. Wpatrywaliśmy się w siebie jeszcze długi czas, ale nagle dziewczyna wyrwała się z mojego uścisku i szybko zerwała się na nogi.
- Dzięki Fede - powiedziała lekko speszona, ale z uśmiechem na ustach. - To widzimy się jutro.
I odbiegła. Ale ja nadal klęczałem i patrzyłem jak odbiega. Uśmiechnąłem się sam do siebie. Jak ja ją kocham...
- Masz jeszcze jakieś zajęcia? - spytała nagle dziewczyna kiedy siedzieliśmy na ławce.
- Nie, chyba nie - odpowiedziałem spoglądając na zegarek. - A ty?
- Też nie - powiedziała dziewczyna patrząc na mnie z zainteresowaniem.
Próbowałem zebrać się w sobie i zaprosić ją gdzieś. Ale nie mogłem. Po prostu nie mogłem. Nie wiem dlaczego. Dobra, dam radę.
- Ładna dzisiaj pogoda, nie? - wypaliłem szybko.
Nawet nie pomyślałem co mówię. Spojrzałem na nią, ale ona chyba się nie zorientowała.
- Nawet nawet - odpowiedziała spoglądając na niebo. - Było ładniej.
Spojrzałem w górę i zauważyłem, że zaczyna padać. Wstałem i spojrzałem na dziewczynę.
- Może lepiej już idźmy, bo zaraz zmokniemy - powiedziałem i podałem jej rękę.
I właśnie wtedy jak na zawołanie zaczęło padać jak z cebra. Ludmiła ruszyła w stronę swojego domu. Kiedy wbiegła na trawę, potknęła się. Nie zastanawiając się dłużej, podbiegłem do niej i złapałem ją w ostatniej chwili. Staliśmy pod jakimiś drzewami, więc prawie żadna kropla na nas nie spadła. Trzymałem ją w ramionach i patrzyłem jej w oczy. Kiedy się uśmiechnąłem, ona zrobiła to samo. Wpatrywaliśmy się w siebie jeszcze długi czas, ale nagle dziewczyna wyrwała się z mojego uścisku i szybko zerwała się na nogi.
- Dzięki Fede - powiedziała lekko speszona, ale z uśmiechem na ustach. - To widzimy się jutro.
I odbiegła. Ale ja nadal klęczałem i patrzyłem jak odbiega. Uśmiechnąłem się sam do siebie. Jak ja ją kocham...
***
No to już jest XI rozdział... czujecie to? Bo ja nadal nie mogę w to uwierzyć!!!!!!! Po prostu to jest dla mnie szok. Wiem, miał być w tygodniu, ale mam wenę, którą muszę wykorzystać :-D No więc tak... za 2 dni będzie miesięcznica bloga, ale nic nie będzie. Dopiero na 2 miesięcznice będzie zmiana wyglądu albo coś w tym stylu... No więc myślę, że fajnie wyszedł nawet ten rozdział, ale głos należy do was... I w końcu pojawiła się ta ta ta tam... Lara!!!!!! Nawet lubię te bohaterkę. Jest trochę podobna do mnie. Kocham motory, a jeszcze bardziej majstrować przy nich. No i jak wam się podoba ten rozdzialik?
Tak więc wczoraj sobie przeglądam mojego bloga no i kilka minut po dodaniu wczoraj 10 rozdziału, zobaczyłam, że komentarz dodały już 3 osoby a w tym.... Maja Wilczek której jestem wielką fanką :-D Nawet nie wiecie, jak się poczułam kiedy go przeczytałam :-D Dziękuję ci dziewczyno :-D
Tak więc dzięki za wejścia, komy, obserwatorów no i za czytanie tego czegoś, czego ja bym nawet źrenicą nie dotknęła :-D Następny rozdział nie wiem kiedy, bo powiem, że będzie w tygodniu a wstawię go jutro... ale myślę, że będzie jakoś w tym tygodniu, albo w środku albo na początku...
Więc do zobaczenia w następnym poście ( rozdziale :-D )
/~~Kriena
CZYTASZ = KOMENTARZ ♥
CZYTASZ = KOMENTARZ ♥
Miło mi ;* jednak to nic takiego, jestem normalna bloggerką jak inni ;)
OdpowiedzUsuńNic we mnie wyjątkowego ;)
Muszę ci przyznac,że wątek Federico i Ludmiły był uroczy, bardzo ;*
Chyba pierwszy raz nie ma tej bezpośredności Fede, jest taki zakochany, że nie wie jak zaprosić Lu na randkę, jednak ja wiem i licze na to, że w końcu jakaś ich randka pojawi się i będzie najlepsza ;)
Lubię Valerię i nic do niej nie mam, nie przeszkadza mi że jest w opowiadaniu, nawet jeśli jako Lara namiesza w Leonettcie, to mnie to przeszkadzać nie będzie ;)
I gratuluje miesięcznicy za dwa dni ;) [tak na zapas ]
Maja ;)
Dzięki za komentarz :-D
UsuńNie no, ale jesteś świetną blogerką :-D
Oj dużo...
Dziękuję :-D
Pozdrawiam
Kriena
też kocham Maję, wspaniała jest :**
OdpowiedzUsuńtwój rozdział był jak zawsze genialny ♥
najbardziej podobał mi się o Federico i Ludmile ^^
nie był w stanie jej zaprosić, ach i ten magiczny moment w deszczu :*
szkoda że się nie pocałowali i jestem bardzo ciekawa co będzie dalej :*
też bardzo lubię Lare, jest ładna i ten jej charakterek w serialu :*
czekam na next ♥
MARCELA *.*
Dzięki za komentarz :-D
UsuńNo kocham ją :*
Dziękuję :-D
nooo, wiadomo :-D
Tak, też ją lubię, świetna jest :-D
Pozdrawiam
Kriena
Maja *.*
OdpowiedzUsuńNo dobra, ja tu miałam skomać rozdział xD
No więc jest super :) Jak ja nie mogę z Fedemiłą no <3333333 Szaleję po prostu :D
Teraz to sobie wszystko wyobrażam... :*
Czekam na next.
Pozdrawiam,
Caro <3
Dzięki za komentarz :-D
UsuńNo uwielbiam ją...
No, ja też :***
Pozdrawiam
Kriena