piątek, 18 października 2013

Rozdział VII: This is Life

"Chcę patrzeć na ciebie
Chcę śnić o tobie
Przeżyć z tobą każdą chwilę
Chcę cię przytulić
Chcę cię pocałować
Chcę cię mieć blisko mnie.
Przecież miłość jest tym co czuję..."
Violetta - Nuestro Camino

 Naty: 

 Ludmiła od przyjazdu Fede, była jakaś dziwna. Cały czas nie wiedziała co się dzieje, jakby była jakaś opóźniona w rozwoju.
 Właśnie szłam w stronę Resto, gdzie miałam spotkać się z Ludmiłą.
 - Hej Naty - usłyszałam głos jakiegoś chłopaka.
 Odwróciłam się, a żołądek podskoczył mi do gardła. Przede mną stał nie kto inny niż Maxi. Kiedy na niego patrzyłam... To uczucie było po prostu nie do opisania. Przynajmniej ja tak uważałam.
 - Cześć - odpowiedziałam unikając jego wzroku, który po prostu zwalał mnie z nóg.
 - Wiesz, tak się zastanawiam, czy może... - zaczął niepewnie chłopak.
 - Czy może?? - spytałam rozbawiona.
 - No wiesz... ten.. no - powiedział Maxi, ale przerwał, bo podeszła do nas Ludmiła.
 - Naty, gdzie ty się podziewałaś? - spytała patrząc na mnie dziwnym wzrokiem.
 Niepewnie spojrzałam w jej stronę i po prostu nie mogłam nic zrobić. Po chwili przeniosłam swój wzrok na Maxi'ego, który od razu to zauważył i chociaż nadal stał sztywno, uśmiechnął się lekko. Jaki on był słodki... Odgarnęłam włosy do tyłu i odwzajemniłam jego uśmiech.
 - Natalia, czy ty mnie w ogóle słuchasz? - krzyknęła Ludmiła i wypędziła mnie z pięknego transu.
 - Tak Ludmi - odpowiedziałam patrząc z niechęcią jej w oczy.
 - Jakoś tak nie myślę - powiedziała dziewczyna - dobra, chodź Naty, idziemy do Resto.
 Pokiwałam jej głową i rzuciłam krótkie spojrzenie Maxi'emu. Zauważyłam, że chłopak uśmiechnął się do mnie i powiedział bezgłośnie: "Zobaczymy się tam".... Już nie mogłam się doczekać.
***
 Fernando:

 Z mojej kieszeni wydobył się cichy dźwięk telefonu. Szybko wyciągnąłem go i zobaczyłem to, czego oczekiwałem. Przeciągnąłem pasek odbierania na pulpicie i docisnąłem go do ucha. 
 - No hej kochanie - powiedziałem kiwając ręką do chłopaków i wychodząc z baru.
 - Cześć mój słodziaku - usłyszałem głos dobiegający z głośnika telefonu. 
 - No co tam u ciebie?
 - A jak ma być? Jedyne co czuję, to to, że za tobą tęsknie. 
 - Nawet nie wiesz, jakbym chciał być tam z tobą kochanie. 
 - Ja mam to samo.
 Uśmiechnąłem się na dźwięk tych słów. Moja dziewczyna Clara i ja, chodziliśmy ze sobą od dwóch lat. Nie widzieliśmy się zbyt często, bo mieszkała w Hiszpanii, ale czasami przyjeżdżaliśmy do siebie. No cóż, związek na odległość, to była straszna rzecz. Tęskniłeś za kimś, kogo słyszałeś tylko przez telefon albo widziałeś na rozmowach w Skypie. To było naprawdę coś okropnego. Nie mogłeś widzieć swojej dziewczyny na co dzień, nie mogłeś jej przytulić ani uśmiechnąć się do niej. Ale ja naprawdę byłem w niej zakochany i wytrzymałbym naprawdę wiele, żebyśmy tylko byli razem. Jedyne czego potrzebowałem do tego aby być szczęśliwym, to słyszeć jej głos codziennie z rana.
 - A jak tam zajęcia? - spytałem opierając się o murek Resto i patrzyłem jak ludzie wchodzą do środka.
 - Raczej normalnie. Ale jeszcze nie wiadomo czy zdam. To wszystko... mnie przytłacza. Nawet nie wiesz, jak mi jest ciebie brak.
 - Z chęcią bym cię teraz przytulił, ale nie wiem, czy jest to możliwe przez telefon albo Skype'a. 
 Dziewczyna zaśmiała się razem ze mną, ale zaraz przestała i stała się trochę poważna. 
 - Fer, muszę kończyć, zaraz mam kolejne zajęcia.
 - Powodzenia skarbie - powiedziałem uśmiechając się do siebie.
 I rozłączyła się, ale ja nadal się uśmiechałem. Odsunąłem telefon od ucha i spojrzałem na moją tapetę. Było to właśnie jej zdjęcie. Jednym ruchem ręki schowałem go do kieszeni i zapatrzyłem w niebo. 
 - Clara dzwoniła? - usłyszałem głos Miguela. 
 Spojrzałem w jego stronę i pokiwałem lekko głową.
 - Wiesz stary, podziwiam was.
 - Niby za co? - spytałem zdziwiony.
 - No wiesz - zaczął chłopak patrząc na mnie spokojnym wzrokiem. - Jesteście już razem 2 lata. No i to jeszcze jesteście parą na odległość. I to niezłą.
 - I co w tym dziwnego?
 - Takie pary wytrzymują razem przeważnie... no, jakieś 2 tygodnie, a nie 2 lata stary. Nawet takie, które widzą się na co dzień, nie wytrzymują ze sobą tak dużo czasu.
 - A jakiś przykład?
 - Na przykład ja? Ziom, mój najdłuższy związek trwał.... no, nawet nie miesiąc.
 - A zdradzić ci, dlaczego tak jest? - spytałem podchodząc do niego z uśmiechem na ustach.
 Miguel pokiwał głową i spojrzał na mnie spod czarnych okularów.
 - My po prostu się kochamy. I tyle. To naprawdę wystarcza.
 Chłopak uśmiechnął się i położył mi rękę na ramieniu.
 - Idziemy?
 Pokiwałem głową i zgodnie ruszyliśmy do Resto.
***
 Brodway:

 Kompletnie nie wiedziałem, o co chodzi Camilli. Ale wiedziałem jedno. Naprawdę mi na niej zależało. Dobra, musiałem jej przyznać. Ukryłem przed nią to, że nie wyjeżdżam. Ale no przecież, kiedy w wakacje przyszła do mnie, to powiedziałem jej, że wcale nie wyjeżdżam. No, a ona oczywiście jak to Cami, obraziła się na mnie i praktycznie się do mnie nie odzywa. I dzięki temu, teraz musiałem prawie cały czas spędzać w sali tanecznej, żeby przestać o tym myśleć i żeby się odstresować. Po prostu tańczyłem. Camilla była dla mnie naprawdę kimś ważnym i chciałem, żebyśmy byli razem. Cały czas próbowałem zwrócić jej uwagę. No i w końcu wymyśliłem. Chwyciłem bluzę i wybiegłem ze studia...                                                     

***
 Violetta:

 Leon kazał mi zamknąć oczy i prowadził mnie za rękę. Nawet nie wiedziałam, gdzie mnie prowadzi, ale i tak mu ufałam. Jego głos był tak uspokajający, że mogłabym kraść z nim konie. Nagle chłopak kazał mi usiąść i otworzyć oczy. Siedzieliśmy na jednej z ławek w parku, która stała centralnie pod drzewem z którego spadały nam liście na głowy. Spojrzałam na niego i wydawało mi się, że spadają na nas płatki róż.
 Jego piękny uśmiech i to spojrzenie... To było wszystko o czym marzyłam.
 - Violetto - powiedział nagle, a jego wzrok wbił się w moje oczy. - Kocham cię. I ja... Nie wyobrażam sobie, mojego życia bez ciebie. Poznajesz tę ławkę?
 Nie wiedziałam. Pokiwałam głową na boki i uśmiechnęłam się szeroko i spojrzałam mu w oczy.
 - To jest ławka, na której w tamtym roku pierwszy raz się pocałowaliśmy.
 Cały czas patrzyłam się w jego piękne oczy. Nagle on przysunął się do mnie i wsunął mi rękę we włosy. Nie protestowałam. Przysunęłam się do niego, a on przysunął się jeszcze bardziej. Po chwili nasze usta złączyły się w pięknym i namiętnym pocałunku.
***
 Franceska:

 Już od dłuższego czasu siedzieliśmy w Resto. Camilla patrzyła się na Xabiera, który siedział przy barze ze znajomymi. Właściwie, to ten kierunek nie był mi obcy, bo Jorge siedział razem z nim. Co jakiś czas odwracał głowę i nasze spojrzenia się spotykały. I to właśnie wtedy odwracałam głowę, albo się uśmiechałam. 
 - Pasujecie do siebie - powiedziała po chwili Camilla.
 - Co? - odwróciłam głowę w jej stronę i spojrzałam na nią dziwnie. - O kim ty mówisz.
 Cami nie odpowiedziała, tylko wskazała głową na Jorge. Uśmiechnęłam się lekko, ale poczułam, że się czerwienię. 
 Nagle do baru wpadło kilkanaście piszczących dziewczyn w naszym wieku i podbiegły do chłopaków. 
 - The Project!! - krzyczały na wszystkie strony.
 Jorge spojrzał na mnie swoim śmiesznym spojrzeniem i zaczął uspokajać je razem z innymi. 
 - Zaśpiewajcie coś! - krzyknęła jedna z nich, a wszystkie jej przytaknęły.
 Chłopaki przytaknęli i z chęcią ruszyli na scenę. Jedynie Jorge podszedł do mnie i powiedział:
 - Mogę pożyczyć gitarę?
 Spojrzałam mu w oczy, uśmiechnęłam się i przytaknęłam kiwając głową. Chłopak wziął ją i pobiegł na scenę. Przełożył pasek przez ramię i zaczął grać.
Jorge:
She sees the world through TV screens
All of her friends in magazines
But everyday she lives a broken dream, yeah
Making her own reality

Xabier:
There’s lots of make-up on her face
To cover up an empty space
But there’s a lot behind those big blue eyes
She just don’t realize

Fernando:
Everybody’s gone and lost their mind
It’s just the days we live in
Most of the time

Razem: 
Get up off the dark
Open up your eyes
You’ll discover there’s a world outside 
To fix a broken heart
You have to try
Pick it up, pick it up
It’s a beautiful life
Beautiful life, beautiful life
It’s a beautiful life, beautiful life.

Miguel:
He got his fortune on the plate
But all that money won’t change fate
He’s got 6 zeroes but no one to share it with
No friends, no girl, no one in the world

Jorge:
Everybody’s gone and lost their mind
It’s just the days we live in
Most of the time, yeah

Razem:
Get up off the dark 
Open up your eyes
You’ll discover there’s a world outside
To fix a broken heart 
You have to try
Pick it up, pick it up
It’s a beautiful life
Beautiful life, beautiful life.
It’s a beautiful life, beautiful life.

We are not so different, you and I
Coz everybody’s got a place to hide
But it’s just the things we live in, hmm
Most of the time

Get up off the dark (get up off the dark) open up your eyes
You’ll discover there’s a world outside 
To fix a broken heart 
You have to try
Pick it up, pick it up
It’s a beautiful life
Beautiful life, beautiful life

 Ze wszystkich stron dobiegły krzyki i brawa. Spojrzałam na chłopaków i zobaczyłam, że Jorge patrzy na mnie i uśmiecha się pięknie. Zarumieniona rozejrzałam się dookoła i zatrzymałam swój wzrok na koszulkach tych dziewczyn. Na samym środku miały napisane wielkimi literami: "THE PROJECT" i zdjęcie zespołu, a z tyłu imiona chłopaków. 
 - To już wiem, skąd ich znałam - powiedziała Camilla.
 Nagle przez drzwi do Resto wpadł Brodway, a wszyscy wpatrywali się w niego szeroko otwartymi oczami. On nie przejmował się tym i podbiegł do naszego stolika. Złapał Cami za rękę pociągnął w górę, przyciągnął do siebie i mocno pocałował.
***
I tym właśnie gestem kończę kolejny rozdział... Obiecałam, że będzie w tym tygodniu więc jest. No więc w komie padło takie pytanie z kim chcę połączyć Fran... no więc powiem tak... Po tym jak pojawi się nasz drugi Romeo, będzie głosowanie w komach, z kim ma być dziewczyna. No wiec dziękuję za tyle wejść, bo w jednym dniu, jest przynajmniej ponad 100 wejść... No i dziękuję za tyle komentarzy, które naprawdę pomagają w pisaniu. No więc jeszcze jedno jest to, że naprawdę podoba mi się ten rozdział, ale trochę mało jest Fedemiły ( no i szkoda ), ale jest Naxi, DUŻO Leonetty, trochę Bromi i troszkę Jorgeski... No więc jeżeli chodzi o strefę Fera ( Fernando ), to ja naprawdę tak myślę, że miłość na odległość jest naprawdę straszna i trudna i dlatego postanowiłam wprowadzić takie coś w moim opowiadaniu... Tak więc kolejny rozdział nie wiem kiedy, ale może tak w przyszłym tygodniu jakoś tak w środku tygodnia... No więc do zobaczenia w kolejnym poście :-D
/~~Kriena

8 komentarzy:

  1. Świetny rozdział!
    Powiem ci, że Maxi i Nacia są slodcy, tacy wciąż niepewni, wstydliwi, no uroczy. Szkoda, że Lu przerwała, bo chciałam się dowiedzieć co by jej maxi powiedział :(
    Cami jak to cami, jak to broduay ujął - ciągle się obraza. Czy ten jego pomysl to właśnie te pocalowanie jej?
    No i Jorgeska, słodka ta piosenka, a ona taka zawstydzona, urocze <3
    Czekam na następny rozdział i zapraszam do siebie na 1 (vilu-diary.blogspot.com)
    Pozdrawiam,
    T.;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki za komentarz...
      Ta, Naxi to zawsze tacy słodcy są.
      I tak, właśnie taki był jego plan... :-D Mam nadzieję że się spodobał...
      /~~Kriena

      Usuń
  2. Omomomom...Cudo*.*
    Czarodziejko... ♥

    OdpowiedzUsuń

Translate