poniedziałek, 7 października 2013

Rozdział II: Co z nami będzie?

"Każdego ranka myślę o twoim głosie
I kiedy widzę że idziesz...
Jeśli to życie jest miłością
Z naszej pasji, możemy się kiedyś spotkać."
Violetta - Ahi Estare


Camilla:

 Z głośników poleciała głośna muzyka, a wszyscy rzucili się żeby uściskać dziewczynę. Leon uśmiechnięty podszedł do Andresa i zaczął coś mu mówić. Viola, kiedy tylko wyrwała się z uścisków i podbiegła do mnie i Maxiego.
 - Sami to zrobiliście? - spytała uśmiechnięta dziewczyna.
 - No ba - odpowiedziałam, ale Maxi zdążył dopowiedzieć kilka słów.
 - Fran, Brodway i Leon pomagali.
 Violetta spojrzała na mnie i pokręciła lekko głową.
 - Nie ma to jak przypisywać sobie cudze zasługi nie??
 - No, ale co, ja tu chyba najwięcej zrobiłam... - nie zdążyłam nawet dokończyć, bo dziewczyna zaczęła nas ściskać.
 - Dziękuję wam... za... za wszystko - powiedziała po czym odeszła do innych.
 Nadal bardzo zaskoczona, poszłam z Maxim do konsoli i zaczęłam przeglądać piosenki.
 - Mam takie pytanie - zaczął nagle chłopak. - Co się dzieje między tobą, a Brodwayem?
 Spojrzałam na niego ciężko i powróciłam do przeszukiwania muzyki.
 - Ja się ciebie coś pytałem i oczekuję odpowiedzi.
 - Chcesz wiedzieć? - powiedziałam spoglądając na niego jak kiwa głową. - To proszę bardzo. Rozstaliśmy się i tyle...
 - Zaraz, zaraz - przerwał mi Maxi. - Niby czemu?
 - Przecież okłamał mnie, że wyjeżdża do Brazylii. I proszę cię, skończmy już ten temat...
***
Violetta:
 
 Byłam naprawdę szczęśliwa. To wszystko, co oni zorganizowali, to właśnie byli moi przyjaciele. Właśnie za to ich kochałam. 
 - Podoba ci się? - usłyszałam głos Leona.
 - Jest pięknie... dziękuję wam. Nawet nie wiesz, co teraz czuję - powiedziałam na co chłopak uśmiechnął się szeroko i nachylił się do mnie.
 - Chciałbym ci coś powiedzieć... - zaczął, ale coś mu przerwało.
 - Heja heja - rozległ się głos Maxiego. - No i jak się bawicie?
 Wokoło rozległy się piski dziewczyn.
 - No to się cieszę. To teraz tak na rozgrzewkę, że Violetta nam zaśpiewa?? Nie wstydź się i chodź tu!
 Uśmiechnęłam się i ruszyłam na scenę. Maxi podał mi mikrofon, a ja dałam mu pendive z nową piosenką.
Muzyka zagrała ze zdwojoną siłą i ja zaczęłam śpiewać.

Eh Ehh

Oh Ohh


Dime lo que quieras
y no me hagas llorar
No! Juegues conmigo
me hagas ilusionar

Oh Ohh
OhOuhh

Dime las palabras
que digan la verdad
No! Metas cosas
que no van a pasar
Oh Ohh
Oh Ouhh

Sabes que yo cambio
cuando tu estas aqui
me siento distinta
porque me haces feliz
Como quieras que te quiera
si te quiera tu
No quieras que te quiera
como yo quiero quererte

Oh Ohh
Oh Ouhh
Oh Ouhh
Oh, Oh, Ouhh

Sea lo que sea
yo lo voy a aceptar
sabes que te quiero
y ya no quiero llorar

Oh Ouhh
Oh, Oh, Ouhh

Pase lo que pase
quiero tenerte aqui
tu eres la persona que
me hace reir
Oh Ouhh
Oh, Oh, Ouhh


Sabes que yo cambio
cuando tu estas aqui
me siento distinta
porque me haces feliz
Como quieras que te quiera
si te quiera tu
No quieras que te quiera
como yo quiero quererte


***
 Leon:

 Coraz bardziej zatapiałem się w piosence Violetty. Nie mogłem się oderwać od słuchania jej. To było jak czar. Nic nie mogłem na to poradzić. Muszę jej powiedzieć co do niej czuję i to jeszcze dzisiaj. Kiedy była na wakacjach, naprawdę za nią tęskniłem i odliczałem dni do jej powrotu. A kiedy zobaczyłem ją na lotnisku po takiej rozłące... po prostu nie wiedziałem co mam ze sobą zrobić. Rozpierała mnie energia i nie mogłem nic zrobić... Kochałem ją i ja po prostu... nie wiedziałem jak jej to powiedzieć. Kiedy na nią patrzyłem, nie mogłem powstrzymać uśmiechu albo chęci przytulenia jej lub pocałowania. Wszystko co się dla mnie liczyło, to właśnie ona.
 Po chwili jej piękna piosenka się skończyła. Chciałem krzyknąć o bis, ale powstrzymałem się. Wszyscy zaczęli klaskać, a niektórzy nawet piszczeli. Dziewczyna zeszła ze sceny i podbiegła do mnie, ale właśnie w tej sekundzie zadzwonił jej telefon. Odebrała go szybko i usłyszałem głos jej ojca. Violetta pokiwała lekko głową na to co jej mówił i rozłączyła się.
 - Muszę już wracać - spojrzała na mnie smutno.
 Trochę szkoda. Z chęcią bym z nią nawet posiedział i porozmawiał. Ale cóż, możemy to zrobić po drodze do jej domu.
 - Pójdę z tobą - powiedziałem uspokajająco.
 - Ale Leon nie musisz...
 - Ale ja chcę - przerwałem jej.
 - No dobra - powiedziała w końcu. - Ale nie wiem jak może ci się chcieć.
 Dziewczyna poszła pożegnać się z innymi, a ja czekałem na nią przed wyjściem.
 - Idziemy - spytałem kiedy w końcu do mnie przyszła.
 - Aha.
 Otworzyłem jej drzwi i przepuściłem ją przodem. Kiedy wyszliśmy, zalęgła się między nami dziwna cisza.
 - Ładna piosenka - powiedziałem po chwili.
 - Dziękuję - odpowiedziała uśmiechając się szeroko.
 No i znowu to samo. Postanowiłem, że w końcu zacznę temat, który chciałem zacząć już dawno temu.
 - Violetto, chciałbym z tobą porozmawiać.
 - O co chodzi?
 - Posłuchaj, ja... nie wiem jak to powiedzieć, ale... ja nie przestanę cię kochać i ja chciałbym, żeby wszystko było tak jak dawniej.
 - Jak dawniej? - spytała zdziwiona.
 - Chodzi mi oto, że... chciałbym, żebyśmy byli znowu razem. Violetto, ja nie umiem o tobie zapomnieć. Ja... po prostu nie mogę bez ciebie wytrzymać nawet jednego dnia... I jeżeli będziesz chciała, to chciałby, żeby wszystko było tak jak dawniej, ale bez tej całej zazdrości. Ja po prostu... kocham się.
 Zatrzymaliśmy się przed jej domem i znowu nastała ta błoga cisza.
 - Leon ja... - zaczęła dziewczyna. - Nie wiem co ci powiedzieć. Ale wiem jedno. Też cię kocham i też chcę żebyśmy byli razem. Nie chcę się z tobą więcej rozstawać.
 Uśmiechnąłem się, a Violetta rzuciła mi się w ramiona. Odsunęliśmy się od siebie na milimetr, a nasze usta zbliżały się do siebie coraz bardziej i bardziej. Nagle drzwi jej domu otworzyły się, a na środku stanął German. Szybko odepchnęliśmy się od siebie i spojrzeliśmy na niego zaskoczeni.
 - Odstawiam ją całą i zdrową proszę  pana - powiedziałem i popchnąłem ją lekko w stronę drzwi.
 - Dziękuję ci Leon - powiedział zacząć zamykać drzwi.
 - To do jutra Violu - dodałem i zobaczyłem jej urwany uśmiech który został stłumiony zatrzaśnięciem drzwi.
 Odszedłem trochę dalej od jej domu. Miałem ochotę krzyczeć ze szczęścia, tańczyć albo nawet skakać. Po prostu byłem szczęśliwy jak nikt...
 Wbiegłem na jedną ławkę która stała pod jedną z lamp i krzyknąłem na cały głos:
 - Kocham cię Violetta!!
***
No i tak kończę kolejny rozdział... Nie wiem czy jest dobry, ale mi się podoba. Pisało mi się go naprawdę łatwo i lekko. Coś tak mi jakoś pchało na to co mi wyszło. I jestem z tego rozdzialiku bardzo zadowolona, ale nie wiem, czy wam się spodoba... No cóż, piszcie, czy się podoba czy nie. Zastosuję się do wszystkich uwag. I od razu chciałabym się pochwalić... mam jednego obserwatora!! Ale jestem Happy!! No dobra no to do następnego rozdzialiku który będzie... nie wiem kiedy :-D, ale jak będziecie pisać komy, to szybciej pójdzie...
/~~Kriena



8 komentarzy:

  1. Super rozdział! Leonetta <3 :D
    Ja również dołączam do grona obserwatorów i będę tu zaglądać ;)
    Pozdrawiam, Caro <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki za komentarz ♥
      Dzięki :-D
      Pozdrawiam
      kriena

      Usuń
  2. Zakochałam sie <3
    świetnie piszesz, trudno znaleźć takiego dobrego bloga :)

    zapraszam do mnie kochanie <3
    http://naxi-the-beginning-of-big-love.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki za komentarz ♥
      Dziękuję, że tak uważasz :-D
      Z chęcią wejdę :-D
      Pozdrawiam
      Kriena

      Usuń
  3. Leon słodziaaak :)))
    booski :))

    OdpowiedzUsuń
  4. Dobry ?!
    Ty ! Tak ty ...znów czrujesz czarodziejkoo ..
    Och jak słodkoo...

    Kocham opowiadanie...
    To jest takie super że nie wiem co napisać... Ale ile tak czarowałaś nad tym cudkiem ?

    Panienka Ponte :*

    OdpowiedzUsuń

Translate