niedziela, 1 grudnia 2013

Rozdział XVII: Mogło być gorzej... mogłeś nigdy nie kochać...

"Przejdę przez drogę którą mnie sprowadziłaś
Wiem, że zrobię to bardzo praktycznie
Weź moje serce, wymaż jakoś
I przestanę zastanawiać się, gdzie teraz jesteś..."
Union J - Where Are You Now


 Miguel:

 Kiedy tylko pomogłem Jorge z tą dziewczyną, wróciłem do domu. Nie miałem ochoty patrzeć na te wszystkie zakochane parki, które obściskują się co pięć sekund. To było dla mnie za dużo. Nie dość, że nie mogłem na nie patrzeć, to jeszcze znów wpadłem w to wciąganie... Nie, ja musiałem z tym skończyć. I z paleniem też. Musiałem zrobić to dla nich. Ale... nie umiałem tego zrobić. To było dla mnie zbyt trudne.
 - Heja Mig - przywitali mnie Clara i Fernando, kiedy tylko mnie zobaczyli.
 W ogóle wcześniej ich nie zobaczyłem. Leżeli przytuleni na dolnym łóżku mojego przyjaciela i patrzyli na mnie z głupimi minami.
 - Nie przeszkadzajcie sobie - burknąłem i podszedłem do górnej części łóżka.
 - Wcale nam nie przeszkadzasz - odpowiedziała dziewczyna uśmiechając się do mnie. - Nie możesz posiedzieć?
 - Mam jeszcze coś do załatwienia. - Chwyciłem tylko dwie rzeczy i ścisnąłem je w dłoni, a w drugą wziąłem gitarę stojącą najbliżej mnie. - To ja lecę.
 Wybiegłem z pokoju. Nie, muszę to zakończyć. Zamknąć ten rozdział w moim życiu.
 - Cześć - powiedziałem do przechodzącego obok Xabiera.
 - No hej młody - zatrzymał się i spojrzał na mnie ze smutkiem w oczach. - Gdzie tak pędzisz?
 - Ammm.... no wiesz. Tu i tam - odpowiedziałem unikając jego wzroku.
 Nagle jego oczy powędrowały do mojej zamkniętej ręki z której leciał jakiś czerwony płyn. Nie, to nie był jakiś tam płyn. To była krew, która skapywała na podłogę z cichymi kapnięciami.
 - Coś ci się stało? - spytał chłopak łapiąc mnie za rękę.
 Musiałem przyznać. Bolała jak cholera. Ale....
 - Nie nic mi nie jest - skłamałem i ruszyłem w dalszą część korytarza, ale powstrzymał mnie uścisk Xaba.
 Chłopak przysunął moją rękę bliżej i rozchylił palce, czemu towarzyszył ogromny ból. Srebrny połysk. Na otwartej ręce leżała mała torebka z białym proszkiem i srebrna żyletka. Tamten podwinął prawy rękaw mojej koszuli.
 - Co ty do cholery zrobiłeś... - powiedział patrząc na wiele zacięć na ręce.

***

 Diego:

 Przygotowywać się na przesłuchanie, czy nie? Oto jest pytanie... Nie musiałem się nad tym dłużej zastanawiać. Słyszałem, że gdzieś tu niedaleko jest tor motocrossowy. Musiałem tam pójść. Na szczęście Marco zajął się przygotowaniami, więc nie musiałem się o niego bać. Podobnież wybrał jakąś piosenkę. Dobra, nie czas zaprzątać sobie tym wszystkim głowę. 
 Od razu po dotarciu na tor, zauważyłem znajomą twarz dziewczyny, stojącej przy barierkach. 
 - Cześć Violetta - powiedziałem podchodząc do niej i opierając się o barierkę. 
 - He... - przerwała patrząc w moją stronę. - Co ty tu robisz? 
 - Przyszedłem popatrzeć na motory - odpowiedziałem uśmiechając się zalotnie. - No, a ty?
 - A co cię to obchodzi tak właściwie? - spytała odwracając ode mnie wzrok.
 - Wiesz, wczoraj zadedykowałem ci piosenkę, a ty nic.
 - A co ja mam cie po rękach całować?? 
 Odwróciłem głowę w stronę toru i zagapiłem się na chłopaka na którego też patrzyła Violetta. 
 - To ten twój chłopak, nie? - spytałem pokazując go ręką.
 - Tak - odpowiedziała dziewczyna zdawkowo. 
 - Aha. 
 Patrzyłem, jak chłopak kończy okrążenie. Nagle popatrzył na nas i przyśpieszył. Widziałem jak wjechał na flipa razem z innym motorzystą. Ale wyjechał tylko jeden. Rozległ się wielki huk. 
 - Leon! - krzyknęła jakaś dziewczyna i pobiegła w jego stronę. 
 Przeskoczyłem przez barierkę i pobiegłem za nią. Ale Violetta nadal tam stała. Nie rozumiałem jej. Przecież to był jej chłopak. Powinna już tam być i mu pomagać. Nawet ja o tym wiedziałem. 
 Dobiegliśmy do tego.... chyba... Leon się nazywał. Na szczęście nic wielkiego mu się nie stało. 
 - Hej ty! - powiedziała do mnie dziewczyna. - Chwyć go z drugiej strony.
 Podbiegłem do niego i złapałem go za rękę, po czym podciągnąłem w górę. Próbowałem go jakoś podtrzymać, ale było trudno, bo chłopak bardzo utykał. 
 - Wszystko dobrze stary? - spytałem kiedy próbowaliśmy dojść do wyjścia z toru. 
 - Tak, dzięki Diego - odpowiedział Leon nawet na mnie nie patrząc. - Mam do ciebie tylko jedną prośbę. Odczep się od Violetty.

***

 Federico:

 Siedziałem nad nutami. Właśnie skończyłem zajęcia i wróciłem do domu. Umówiłem się jeszcze na potem z Ludmi na wyjście do kina. Nie mogłem zapomnieć o awanturze, jaką zrobiła mi rano Violetta. Nie no... to było nie do opisania. Nie chciałem już o tym myśleć. Chciałem myśleć jedynie o Lu i jej pięknym uśmiechu.... Wszystko, czego człowiek potrzebuje do funkcjonowania. Nagle rozległ się dzwonek przychodzącego połączenia. Spojrzałem na ekran. Violetta.
 - Fede, będę później - powiedziała dziewczyna od razu - Muszę jechać z Leonem do szpitala.
 - Coś mu się stało? - spytałem przestraszony.
 - Miał wypadek na torze. Masz dzisiaj jakieś plany?
 - Wiesz, idę do kina - odpowiedziałem chowając portfel do kieszeni.
 - No a z kim? 
 Nie mogła się o tym dowiedzieć.
 - Umówiłem się z chłopakami. Wrócę późno. Nie martw się o mnie. To cześć!
 Zakończyłem rozmowę. Schowałem telefon, po czym spojrzałem na zegarek. Dobra, czas by pójść.... Czeka na mnie ta najpiękniejsza...

***

Zostawiam go bez komentarza... Jedyne co powiem, to to, że jest dedykowany Alexandrze Comello i Evelci Comello z którymi bardzo miło się pisze :-D Dzięki wam dziewczyny, bo poprawiłyście mój humor... Kocham was :*
Tak więc przepraszam, że nie było rozdziału tak długo, ale komputer mi padł... więc pisałam go dzisiaj i wczoraj, żeby było co wstawić :-D 
Następny rozdział no tak jakoś w środę albo w piątek... zależy jak mi wypadnie :-D
Tak więc do zobaczenia w nexcie :-D
Kocham was <333 
Kriena

CZYTASZ??? = KOMENTARZ ♥

Z góry dziękuję :-D

4 komentarze:

  1. AAAAA *.*
    Federico mój misiek kochany idzie do kina z Lu ^.^
    Nikt nie może się dowiedzieć.
    Okłamuje że z kolegami.
    Ale jak o niej mówi, najpiękniejsza i najwspanialsza itd.
    Kocham go, kocham ją, kocham ich obydwoje ;*
    świetny rozdział
    czekam na next i całuję ;*
    MARCELA *.*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki za komentarz :-D
      No wiadomo, że nikt się nie może dowiedzieć, ale cóż... dam ci spojler... ktoś się dowie...
      Ja też ich kocham :**
      Dzięki :-D
      Kriena

      Usuń
  2. Oo, Kriena, dziękuuuuje za dedykację <33333
    Dobra, zacznijmy oceniać.... xD
    Ja już ci pisałam, ze piszesz cudownie, a ty mnie nie chciałaś słuchać, no ale mniejsza z tym :D
    Kurde, Leon wypadek na motorze :( Smuuuutam :(
    Ale normalnie jak akcja z pierwszego odcinka drugiego sezonu, taaak? :D No pewnie, ze tak :D
    Ja wieeeeem :P
    Oo, Fede idzie do kina z Lu <3333 Nieeeee, nie mówi Violce, Fede! xD
    Wiesz, jestem leń i nie skomentowałam wcześniej bo mi się nie chciało xD Nie no, odbrabiałam angielski na jutro :P Kurde, jak ja nie lubię angielskiego, wolę niemiecki! W ogóle języki obce to powinny być dla chętnych, a nie xD
    Dobra, nie będę sie tutaj użalać :P
    Czekam na następny rozdział pisz szybkoooo xD
    Kochaaaam <3333333

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki za komentarz :-D
      Nie ma za co :**
      No bo nie...
      No, jak ty się dobrze znasz :-D Tak, oczywiście, że to to :-D
      Eee tam... nie mam ci tego za złe :* O ja też :-D Też tak uważam :-D
      Ee tam możesz się użalać :*
      Spoko lece pisać specjalnie dla ciebie :***
      Też cię kocham <333
      Kriena

      Usuń

Translate