"By moc na zawsze wrócic w twoje drogie dłonie
By móc całować czule znowu Twoje skronie
By usiąść gdzieś nad stawem bez grosza przy duszy
I czekać aż ta chwila ku wieczności ruszy..."
OUTline - Kiedy Oddycham
Przyjechałam do mojego rodzinnego miasta na weekend. Może i
wyjechałam na studia do Hiszpanii, ale nigdy nie zapomnę tego miejsca. Miałam
spotkać się z moimi przyjaciółkami, które też się stamtąd wyprowadziły do
różnych krajów. Umówiłyśmy się, że spotkamy się na lotnisku i gdzieś się
wybierzemy.
Stewardesa
poinformowała nas, że już niedługo wylądujemy na lotnisku w Buenos Aires. Zapięłam pasy i uspokoiłam oddech. Już
niedługo tam będę. Nie mogłam w to uwierzyć. W końcu wracam na stare śmieci.
Samolot zwolnił i
wydawało mi się, że spada. Odgarnęłam ręką włosy i spojrzałam w sufit. To już
za chwilę. Kilka sekund później, weszło kilka stewardes i oznajmiło, że
wylądowaliśmy. Wszyscy nagle zaczęli bić brawo i śmiać na cały głos.
Postanowiłam, że zrobię to samo. Przecież prawie zawsze ludzie tak robią. Jest
to chyba spowodowane tym, że są zadowoleni, że w ogóle dolecieli. Powoli
odpięłam pas i wyszłam z fotela, po czym skierowałam się do wyjścia. Kiedy
tylko znalazłam się na lotnisku i zabrałam walizkę, wyciągnęłam telefon i
wysłałam sms’y do dziewczyn. Jedynie jedna mi napisała, że prawie wszystkie
czekają na mnie przed wejściem. Złapałam rączkę walizki i pobiegłam w stronę
wyjścia. Czasami potykałam się o moje szpilki. Nie zważałam na to.
Najważniejsze było teraz to, że w końcu je zobaczę. Po tak długim czasie.
Automatyczne drzwi
rozsunęły się leniwie, a zza nich wyłoniła się uśmiechnięta twarz Violetty.
Odwzajemniłam uśmiech i już biegłam w ich stronę.
- Ludmi! – krzyknęła
dziewczyna obejmując mnie czule.
Rozejrzałam się i
zobaczyłam, że reszta dziewczyn idzie prosto na mnie z szeroko otwartymi rękami
do uściskania. Były tu wszystkie najfajniejsze dziewczyny, jakie kiedykolwiek
poznałam. Camilla, Naty, Violetta i Lara… Jedynie kogo brakowało, to Franceski.
- Nawet nie wiecie
jak się cieszę, że was widzę! – krzyknęłam uradowana ściskając każdą z nich. –
Powiedzcie mi tylko jedno. Gdzie jest Fran?
- Podobno przyleci
później – powiedziała Violetta po czym zadzwoniła po taksówkę.
- Chyba Marco nie
chciał zostać sam z Ruggero – zażartowała Camilla.
- Nie mów, przecież
ten mały jest słodki! – krzyknęła Lara waląc ją lekko w ramię.
- Słodki to jest
Jorge – powiedziała Violetta odsuwając telefon od ucha. – Leon bał się z nim
zostać samemu.
- Ale jednak udało
ci się go przekonać – odpowiedziałam puszczając do niej oko. – A ty Naty? Jak u
ciebie i Maxi’ego?
- A jak ma być? –
spytała z uśmiechem. – Dogadujemy się jakoś.
Kiedy tak
rozmawiałyśmy, przyjechała taksówka. Chwyciłam moją walizkę i wsadziłam do
otwartego bagażnika, po czym wsiadłam do auta jako ostatnia.
- Dostałam wiadomość
od Fran – oznajmiła Violetta. – Napisała, że spotkamy się w klubie.
Uśmiechnęłam się
szeroko i zapatrzyłam w widoki za oknem. Miasto nieźle się zmieniło, ale nadal…
było świetne. To właśnie stąd pochodziły wszystkie moje wspomnienia z
dzieciństwa. Może i niezbyt dobre, ale przynajmniej jakieś.
Kiedy tylko
dotarliśmy do hotelu w którym się zatrzymałyśmy, otworzyłam szybko drzwi i
sięgnęłam po walizkę i odetchnęłam świeżym powietrzem. Jak ja kochałam to
miejsce. Zapłaciłyśmy i ruszyłyśmy do hotelu. Od razu po zameldowaniu,
poszłyśmy do pokoju.
- Właściwie to
zastanawiam się, czemu nie może
przyjechać wcześniej – powiedziałam, stawiając walizkę na łóżku.
- Może Ruggero nie
chciał się od niej odczepić – zażartowała Camilla śmiejąc się głośno.
- A ty przecież też
późno przyjechałaś – zauważyła Lara.
- Bo ja mam dalej niż
wy – odpowiedziała dziewczyna rozpakowując torbę do swoich szafek. – Nawet nie
wiecie, jak we Francji jest pięknie.
No tak. Studia we
Francji. Może raz tam byłam, ale i tak uważałam, że to najpiękniejszy kraj w
jakim byłam.
- Lara, a co z tobą i
Diego? – spytałam zaciekawiona. – Podobnież nieźle wam idzie.
- Tak, dobrze jest –
odpowiedziała dziewczyna uśmiechając się pod nosem. – Diego wygrywa wyścigi, a
ja mu reperuję motor. Tworzymy całkiem zgrany zespół.
Naprawdę się z tego
cieszyłam. W końcu znalazł kogoś, w kim jest naprawdę zakochany. A Lara była
wspaniałą dziewczyną.
- To jak dziewczyny –
zaczęła Vilu. – Lecimy na miasto?
Oczywiście, że
wszystkie odpowiedziałyśmy twierdząco.
Kilka Godzin Później:
Właśnie wróciłyśmy do
pokoju z zakupów. Dawno tu nie byłyśmy, więc nie wiedziałyśmy, jak bardzo to
miasto się zmieniło. Wybudowano tu nowe centrum handlowe w którym było wiele
świetnych sklepów.
- Dobra, przebieramy
się, malujemy i lecimy do klubu? – spytałam odkładając torby z ubraniami na
łóżko.
Już kilka minut
później, byłyśmy gotowe do wyjścia. Postanowiłyśmy, że dla bezpieczeństwa zostawimy
telefony w hotelu. Wzięłyśmy torebki i wyszłyśmy z hotelu. Szybko przeszłyśmy
obok rejestracji i wybiegłyśmy przez wyjście. Było już tak późno, że dobrze by
było wziąć ze sobą latarki. Przeszłyśmy kilka ulic i doszłyśmy do budynku z
którego aż biła muzyka. Spojrzałam na wejście. Stał przed nimi wysoki
ochroniarz.
- Myślicie, że uda
nam się tam w ogóle dostać?? – spytałam niezbyt przekonana.
- Nie bój się –
odezwała się pierwsza Cami.
Podeszłyśmy do drzwi,
a ochroniarz tylko na nas spojrzał, po czym uśmiechnął się i wpuścił nas do
środka.
- To chyba dobrze, że
założyłyśmy tak krótkie spódniczki – zażartowałam po chwili.
Wszystkie zaczęłyśmy
się śmiać, ale i tak wzrokiem szukałyśmy Fran. Nagle coś zasłoniło mi oczy.
- Zgadnij kto?! –
usłyszałam znajomy głos.
Odwróciłam się i
rzuciłam się uśmiechniętej Francesce na szyję.
- Nawet nie wiesz jak
fajnie, że jesteś – powiedziałam zanosząc się śmiechem.
Nagle podszedł do
mnie wysoki chłopak z podniesioną grzywką i słodkim wyrazem twarzy.
- Właśnie, chciałam
wam przedstawić – zaczęła Franceska podchodząc do niego i kładąc mu rękę na
ramieniu. – To jest Federico Pasquarelli. Mój kuzyn z Włoch.
Chłopak uśmiechnął
się do mnie, po czym sięgnął po moją rękę i pocałowało ją. Od razu spojrzał mi
się w oczy. Ten ich piękny kolor.
- Ludmiła –
powiedziałam, ale czułam, że zaczynam się rumienić.
- Federico – Obdarzył
mnie słodkim uśmiechem.
Musiałam przyznać.
Ten chłopak naprawdę mnie zauroczył. Był słodki, przystojny i… taki tajemniczy.
Dziewczyny miały kogoś z kim mogły normalnie porozmawiać, pośmiać się albo i
przytulić. Oprócz mnie. A w końcu… chyba coś mi się należało od życia, prawda??
- Ludmiła? –
usłyszałam czyjś głos.
Spojrzałam za siebie.
Stał tam nikt inny jak Tomas, który uśmiechał się szeroko i rozkładał ręce.
- Tomas –
odkrzyknęłam i rzuciłam w jego stronę. – Zmieniłeś się.
Tak było naprawdę.
Jego kiedyś dokładnie ogolona twarz, teraz pokrywały ją nierówne skrawki brody.
- Ty też –
odpowiedział szybko.
- Co ty tu w ogóle
robisz?
- Przyjechałem żeby
tu pracować. No a ty?
- Spotkałyśmy się z
dziewczynami żeby powspominać stare czasy. Nawet nie wiesz, jak fajnie cię
widzieć.
- Ciebie też…
Kątem oka zauważyłam,
że Federico odwraca głowę w drugą stronę, jakby nie chciał nas widzieć.
- Violetta? – spytał
Tomas, spoglądając na dziewczynę.
Już go nie słuchałam.
Musiałam to wszystko odreagować . Spytałam gdzie jest toaleta i weszłam do
jakiegoś pomieszczenia. Ale za to widziałam, że młody Włoch idzie za mną.
Kiedy tylko weszłam
do środka, rozejrzałam się wokoło. Zrozumiałam, że to jednak nie jest toaleta.
Już miałam wychodzić, ale od razu do środka wszedł Fede.
- Co ty tu robisz? –
spytałam przerażona.
- Przyszedłem pogadać
– odpowiedział tamten.
- Może najpierw stąd
wyjdziemy? – zaproponowałam wskazując na drzwi.
Chłopak przytaknął i
pociągnął za długą klamkę, która szybko oderwała się od plastiku.
- Co ty zrobiłeś?! –
krzyknęłam i rzuciłam się do nich.
- Ja przecież nic… - tłumaczył
się Federico próbując przyczepić klamkę z powrotem do drzwi.
- Gratuluję debilu –
powiedziałam opierając się o ścianę i opadłam na zimną podłogę.
- Przecież nie
chciałem – odpowiedział siadając obok mnie.
Spojrzałam na niego.
Miał niewyraźny wyraz twarzy. Tak jakby był zły na siebie, że tak zrobił, ale
jednocześnie się z tego cieszył.
- Nie możesz
zadzwonić po pomoc? – spytałam patrząc na niego spokojnie.
- Zostawiłem telefon
u Fran – odpowiedział opierając głowę o ścianę. – A ty?
- Nie wzięłyśmy
telefonów. Ale przynajmniej mamy czas porozmawiać…
- A o czym?
- No… o tym o czym ty
chciałeś.
- Ja chciałem o czymś
gadać?
- No przecież mi się
nie śniło.
- No dobra… Jak już
nalegasz. Słuchaj, chciałem się dowiedzieć, czy z tamtym chłopakiem z którym
się ściskałaś… Czy coś was łączy?
- Nas? Nie. Zresztą
już od dawna. A co cię to właściwie interesuje?
- A nic… Wiesz, tak
chciałem się dowiedzieć…
- A co z tobą? Masz
kogoś?
- Ja? Ba że nie. Jakoś
tak… nie spotkałem nikogo godnego mojej uwagi… Aż do… Aż do dzisiaj.
Serce podskoczyło mi
aż do gardła. Czy on mówił o mnie? A może o Cami albo Naty? Cóż, jakby się we
mnie zakochał, nie powiedział by mi tego prosto z mostu. Przecież chłopaki tak
nie robią… Ale może Włosi…
- Co chcesz przez to
powiedzieć? – spytałam bardziej przysuwając się do niego.
- Coś…
Uśmiechnęłam się.
Nie, to nie mogło być możliwe, żeby tak fantastyczny chłopak jak on, nie miał
nikogo…
- Nie wierzę ci, że
nie masz żadnej dziewczyny – upierałam się przy swoim.
- Przecież prawdę ci
mówię – odpowiedział chłopak uśmiechając się zalotnie.
- Ale ja nadal ci nie
wierzę – powiedziałam i zaśmiałam się.
- A udowodnić ci? –
spytał Fede.
Pokiwałam głową.
Chłopak szybko przysunął się do mnie i pocałował namiętnie. Jego usta były
słodkie i ciepłe. W końcu. Czekałam na to odkąd go zobaczyłam. Może i wiele
dziewczyn teraz trzasnęłoby go po buzi i obraziły się na niego. Ale nie ja.
Nie. Ja byłam z tego szczęśliwa. Nagle drzwi otworzyły się i stanął w nich
zdumiony Tomas. Od razu oderwaliśmy się od siebie.
- Ludmi? – spytał
zdumiony chłopak.
- Tomi? Dziękuję ci –
podbiegłam do niego i przytuliłam mocno.
- Co tu się…
- Nie ważne. Potem ci
wytłumaczę.
Chwyciłam Fede za
rękę i wybiegliśmy z pokoju.
- Wiesz, powinniśmy
to kiedyś powtórzyć – powiedziałam uśmiechając się do niego.
- Ale jednak
chciałbym, żebyśmy spotkali się normalnie w jakiejś restauracji, a nie
zamkniętym pokoju? – zaproponował chłopak, podnosząc lekko jedną brew.
- To jakaś
propozycja?
- Aha – odpowiedział
chłopak całując mnie w policzek.
- A więc jednak…
Miłość od pierwszego wejrzenia jednak istnieje – powiedziałam przytulając się
do niego.
- Ja bym raczej
powiedział, że od pierwszego zamknięcia – odpowiedział Federico patrząc mi w
oczy z uśmiechem.
Uśmiechnęłam się.
Teraz już wiedziałam, że nie chcę go już więcej opuszczać. Coraz bardziej i
bardziej przybliżaliśmy do siebie nasze usta. Po chwili złączyły się w
namiętnym pocałunku. Nie, nie chcę zaprzepaścić jedynej szansy na miłość. Nie
tym razem…
***
Jest to One Part na konkurs AnahiRBD, który postanowiłam tutaj dodać. No więc myślę, że wyszedł całkiem nieźle. Dość długo go pisałam :-D i mam nadzieję, że wam się spodoba :-D Ten pomysł wpadł mi w nocy o północy, kiedy zamiast spać, słucham durnowatych piosenek i rozmyślam o blogu :-D Ale cóż, czego nie robi się dla bloga?? O i jeszcze jedno: Polecam posłuchać tę piosenkę: OUTline - Kiedy oddycham Po prostu się w niej zakochałam ♥ Kocham, kocham i jeszcze raz kocham ♥ Rozdział już niedługo :-D Jutro gramy w siatkę z 3 gimbazą więc trzymajcie za nas kciuki :-D
Kocham was wszystkich ♥
Pozdrawiam i do nexta :-D
Kriena
CZYTASZ?? = KOMENTARZ ♥
No to od czego ja mam zacząć...
OdpowiedzUsuńPart jest świetny xD Miłość od pierwszego wejrzenia... jakie to piękne <333
Chłopak zatrzasnął się z dziewczyną w jakimś pomieszczeniu i wyrwał klamkę... Skąd ja to znam :D Noo, musiałabym się zastanowić xD
Oo, Lara z Diego? Tego to ja się nie spodziewałam :P Ale fajnie takie zmiany :)
Part wyszedł ci genialnie :D Powodzenia na tym konkursie, no i oczywiście na zawodach :D
Pozdrawiam <3333
Zapraszam do siebie http://disney-violettaa.blogspot.com
OdpowiedzUsuńTrwa nabór na nowego redaktora ♥
Fedemiła Forever !!! Fedemiła to najlepsza para! Aż się rozpłakałam jak to przeczytałam! To takie romantyczne :D <3
OdpowiedzUsuńCUDO
OdpowiedzUsuńFedmiła! Yey! Zapraszam na mojego bloga, również próbuje coś wyskrobać o Fedemile! http://fedemilatruestory.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńFedeeemila <3 kocham <3 Zapraszam do mnie ! :) http://fedemila-fede-y-ludmi.blogspot.com/
OdpowiedzUsuń